SONDAŻ
Czy lubisz nieść pomoc dzieciom?
|
|
|
Poniedziałek, 17 Października 2011
W Lidzie i okolicach
Lida to największe obok Grodna miasto grodzieńszczyzny. Mieszka w nim prawie 100 000 mieszkańców, z czego jak twierdzą szacunki prawie połowę stanowią Polacy.
|
Lidzki zamek
|
Fot. Archiwum
|
Przed wojną było to senne, zaledwie trzydziestotysięczne powiatowe miasto, chlubiące się pozostałościami gotyckiego zamku z XIV wieku wybudowanego przez księcia Giedymina. Grube czerwone mury zwieńczone dwoma solidnymi basztami przez wiele set lat górowały nad okolicą i parterową, drewnianą zabudową Lidy. Dopiero w drugiej połowie XX wieku pojawiły się w mieście budynki, które przejeły od zamku rolę najwyższych zabudowań.
Niewiele da się powiedzieć o przedwojennej Lidzie. Było to typowe kresowe miasteczko z dużym odsetkiem ludności żydowskiej, kilkoma niewielkimi manufakturami i rynkiem, na który regularnie przyjeżdżali okoliczni chłopi sprzedawać płody rolne, kupić naftę, sól czy inne produkty niezbędne w gospodarstwie. Z ciekawostek warto nadmienić, że w Lidzie stacjonował 5 Pułk lotnictwa Wojska Polskiego. Kadra oficerska stanowiła grupę wesołych, energicznych, młodych ludzi prowadzących bujne życie towarzyskie. W miejscowym Domu Polskim zachowało się wiele doskonałej jakości zdjęć z lotniczych rautów i bali. Obok elegancko umundurowanych oficerów na zdjęciach widać ich piękne żony ubrane i uczesane zgodnie z obowiązującą w latach 30 modą. Nuda musiała nieźle dokuczyć lidczańskim lotnikom. W Domu Polskim można obejrzeć wiele zdjęć z przedstawień, które odgrywał amatorski teatr założony przez pilotów.
Po II wojnie światowej zorganizowane, polskie życie w Lidzie ograniczało się jedynie do uczestnictwa w niedzielnej mszy. Było to jednak ryzykowne. Sowieci dość skrupulatnie kontrolowali kto odwiedza miejscowy kościół. A karą za udział w mszy było wyrzucenie z pracy, z wilczym biletem.
Zmianę przyniosły dopiero lata 90. Staraniem miejscowych Polaków i dzięki finansowej pomocy Stowarzyszenia Wspólnota Polska w 1994 roku w Lidzie wybudowano Dom Polski. Nieduży dwupiętrowy budynek położony kilka kroków od ścisłego centrum miasta. W Domu wciąż odbywają się zajęcia języka polskiego dla dzieci, działa chór, drużyna harcerska i sportowa. Działalność ta była przez długi czas finansowana ze środków pochodzących z Polski. Obecnie kuratelę nad domem sprawuje ta część Związku Polaków na Białorusi, która jest nieuznawana przez polskie władze. Wraz ze zmianą kierownictwa Dom Polski stracił podstawowe źródło finansowania. Obecnie jego dyrekcja próbując zdobyć środki na funkcjonowanie wynajęła część pomieszczeń prywatnym firmom, które prowadzą w nim regularną działalność gospodarczą. Mimo to koszty utrzymania domu są na tyle wysokie, że pieniędzy nie starcza nawet na podstawowe potrzeby jak ciepła woda, czy ogrzewanie.
|
Park w Lidzie
|
Fot. Archiwum
|
Obok zamku najstarszym zabytkiem w mieście jest lokalna fara zbudowana w 1770 roku w stylu barokowym. Jest to trójnawowa świątynia z czworobocznym prezbiterium i bogato wyposażonym wnętrzem. Połowa nabożeństw odprawiana jest w języku polskim. Rozmiary polskiej społeczności doskonale widać na porannej mszy, kiedy cały kościół wypełniony jest wiernymi modlącymi się po polsku ze śpiewnym kresowym akcentem.
Oprócz zamku, zabytkowej fary i klasycystycznego kościoła pijarów w kształcie rotundy, który pełni obecnie funkcje cerkwi prawosławnej w Lidzie nie ma innych zabytków. Miasto bardzo mocno ucierpiało w wyniku II wojny światowej. Równie silne piętno odcisnęło na nim kilkadziesiąt lat władzy sowieckiej. Dlatego nie znajdziemy w Lidzie tej kresowej aury, po którą przyjeżdża się na grodzieńszczyznę. Lepiej poszukać jej w Nowogródku, Grodnie czy Słonimiu albo w niewielkich wioskach rozsianych po całej zachodniej Białorusi.
Wracając do Lidy, Samo centrum miasta zabudowano typowymi sowieckimi blokami i budynkami użyteczności publicznej, między którymi hula wiatr. Spacer po Lidzie nie sprawi więc wielkiej przyjemności. Zresztą po Lidzie raczej się nie spaceruje, tylko przemieszcza z punktu A do B. Mimo to lidczanie lubią swoje miasto. Szczególnie dumni są z renowacji, którą przeszło w zeszłym roku. W 2010 Lida była miejscem największego święta na Białorusi - Dożynek. W ich trakcie na miejscowym stadionie odbył się zjazd pracowników kołchozów z całego województwa. Kulminacją święta było kilkugodzinne przemówienie prezydenta Aleksandra Łukaszenko, po którym rozdano nagrody rzeczowe dla najlepszych kołchoźników.
Dożynki odbywają się za każdym razem w innym mieście, i za każdym razem miasto gospodarz otrzymuje potężny finansowy zastrzyk na przygotowanie miasta do święta. Pieniądze przeznacza się na najpotrzebniejsze naprawy i upiększenie głównych ulic. Lida otrzymała w 2010 wyjątkowo dużo środków. Za te pieniądze odmalowano bloki w centrum, zlikwidowano dziury w jezdniach, zaprojektowano kwiatowe klomby przy każdym z głównych skrzyżowań i wyburzono pozostałości starej zabudowy, którą zastąpiły nowe bloki. Jeszcze dziś widać w centrum billboardy reklamujące zeszłoroczną uroczystość dożynkową.Ciekawe jak wyglądało miasto w 2009 roku? Miejscowi twierdzą że Lida przed remontem sprawiała wyjątkowo przygnębiające wrażenie.
|
Ołtarz w kościele w Trokielach
|
Fot. Archiwum
|
Będąc w Lidzie warto wybrać się na wycieczkę w stronę litewskiej granicy. Kilkanaście kilometrów za Lidą znajdują się Trokiele. Jest to nieduża wieś znana z drewnianego kościoła, w którym znajduje się cudami słynący obraz Matki Bożej Trokielskiej. Świątynia dwukrotnie uległa spaleniu - w 1656 i 1738 roku. Obraz za każdym razem wyszedł z płomieni nietknięty. W kościelnej kronice zapisano też inne cuda. Niewidomy odzyskał wzrok a sparaliżowane dziecko zaczęło chodzić. W tej chwili kościół jest pięknie odrestaurowany, tak wewnątrz jak i na zewnątrz. Wszystko dzięki poświęceniu miejscowego księdza który już od 10 lat jest duchowym przewodnikiem mieszkańców Trokieli i okolic.
Jadąc z Trokieli jeszcze dalej na północ, w stronę Wilna, miniemy miasteczko Woronowo a po kolejnych kilkunastu kilometrach dotrzemy do wioski Bolcieniki. Bolcieniki to miejsce szczególne dla polskiej kultury. Tutaj znajduje się dawny majątek hrabiego Wawrzyńca Puttkamera, który mieszkał w nim wraz ze swoją żoną Marylą Puttkamerową z domu Wereszczakówną - ukochaną Mickiewicza.
Bolcieniki leżą na terenie historycznej wileńszczyzny, nieopodal drogi prowadzącej z Nowogródka do Wilna. Adam Mickiewicz oraz jego przyjaciele, Tomasz Zan, Jan Czeczot, Edward Odyniec wielokrotnie pokonywali tę drogę. Zatrzymywali się wówczas we dworze sympatyzującego z nimi Wawrzyńca Puttkamera. Obecny dwór powstał pod koniec XIX wieku i wybudował go wnuk Maryli i Wawrzyńca na miejscu starych zabudowań. Dwór zachował się w dość dobrym stanie, niestety nie da się tego powiedzieć o parku otaczającym dworskie zabudowania, który został prawie w całości wycięty. Zachowało się jedynie kilkanaście starych drzew.
|
Dwór Puttkamerów w Bolcienikach
|
Fot. Archiwum
|
O dawnych czasach przypomina za to piękna lipowa aleja prowadząca do dworu, która uchowała się praktycznie nietknięta. Za aleją, zabudowaniami dworskimi i parkiem znajduje się staw. To tzw. "Morze Maryli", nazywane tak na pamiątkę miłości Maryli do Mickiewicza, a za stawem, w niewielkim zagajniku leży kamień, przy którym nasz wieszcz spotykał się ze swoją ukochaną.
Na kamieniu czyjaś ręka wyryła znak krzyża. Lokalna legenda mówi, że zrobiła to Maryla, powodowana nieutulonym żalem za ukochanym Adamem.
Źródło: "Expatria.pl"
|
|
Nie ponosimy odpowiedzialności za treść komentarzy
|