SONDAŻ
Czy lubisz nieść pomoc dzieciom?
|
|
|
Poniedziałek, 31 Sierpnia 2009
Historia Mówiona w Głębokim
Głębokie to prowincjonalne miasteczko położone pośród pól i lasów północnej Białorusi. W odróżnieniu od reszty kraju rzeźba terenu w tych okolicach jest pofałdowana. Trzeba minąć pierwsze drewniane zabudowania na przedmieściach żeby zza pagórków wyłoniły się jasne wieże dwóch głębockich świątyń - katolickiej i prawosławnej. Obie świątynie pięknie odrestaurowane stoją naprzeciwko siebie i są uderzająco podobne. To dlatego, że obie budowane były mniej więcej w tym samym okresie. Obie również były początkowo kościołami katolickimi. Dopiero w wyniku represji po powstaniu styczniowym jedna ze świątyń została skonfiskowana i przejęta przez Cerkiew. I to właśnie w niej w lipcu tego roku miejscowy pop podczas porządkowania podziemi natrafił na ludzkie szczątki. Tak się akurat przypadkowo złożyło, że kiedy w polskiej prasie zaczęły się pojawiać artykuły na temat tego ponurego znaleziska, samochód Expatrii mijał kolejne białoruskie wsie po drodze do Głębokiego.
|
Cerkiew w Głębokim
|
Fot. Archiwum
|
Ta wyprawa była częścią programu Historia Mówiona prowadzonego przez Fundację Ośrodka Karta a oprócz mnie w samochodzie podróżowało jeszcze czterech pracowników Ośrodka tworzących zasoby archiwalne tego projektu.
Dla osób zajmujących się najnowszą historią Polski Ośrodek Karta nie potrzebuje reklamy. Jego dorobek dostępny jest chociażby w postaci licznych publikacji książkowych, kwartalnika Karta czy wystaw w Domu Spotkań z Historią w Warszawie. Archiwum Historii Mówionej to kolekcja już przeszło 2 tysięcy nagrań biograficznych, z których część dostępna jest na stronie www.audiohistoria.pl. Ich treścią są między innymi wspomnienia mieszkańców dawnych Kresów Wschodnich.
Głębokie przed wojną leżało w obrębie Rzeczpospolitej Polskiej. 20 kilometrów dalej na wschód przebiegała granica z Rosją Sowiecką a w pobliżu stacjonował oddział Korpusu Ochrony Pogranicza. W tym czasie w Głębokim około połowy mieszkańców stanowiła ludność żydowska. Tu co czwartki odbywały się targi, tu na ulicach słychać było język polski, białoruski, jidysz. Ludność modliła się w kościołach, cerkwiach i synagogach. Potem wybuchła wojna. W Głębokim pojawiła się władza radziecka. Po niej niemiecka, a potem znowu radziecka, która miała zostać na tych terenach aż do lat 90-tych. Większość z polskich mieszkańców Głębokiego zginęła podczas obu okupacji. Na miejscu pozostali nieliczni. I to właśnie z tymi najstarszymi chcieliśmy porozmawiać; wysłuchać i nagrać ich opowieści o tym co przeżyli i jak zapamiętali swoje życie.
Teraz Głębokie to senne prowincjonalne miasteczko. Niebogate ale i nie specjalnie biedne, ot takie jakich wiele w okolicy. Znajduje się w nim dom towarowy, "Miasozawod", fabryka mleczna produkująca sławną "zguszczonkę" czyli słodkie, skondensowane mleko, współczesna galeria handlowa, kino, wypożyczalnia dvd, kilka restauracji i pomnik Lenina - to całe miasteczko. W Głębokim liczbę Polaków szacuje się na około 1000 osób. Wielu z nich najłatwiej spotkać na mszy odprawianej po polsku codziennie rano przez księdza Mieczysława Janczyszyna. Po nabożeństwie kilku z nich zgodziło się z nami porozmawiać.
Ich wspomnienia to kawałek historii Polski. I to jeden z najboleśniejszych; II Wojna Światowa, radziecka okupacja, pierwsze aresztowania i wywózki, potem niemniej okrutna okupacja niemiecka, w końcu konieczność podjęcia decyzji o pozostaniu na Białorusi lub wyjeździe do Polski. To zresztą bardzo ciekawy wątek. Większość z nich poważnie rozważała wyjazd. Wielu ma w Polsce rodziny, z którymi utrzymuje żywy kontakt - a z którymi przez całe lata, rozdzieleni granicą nie mogli się odwiedzać. Ciekawią zwłaszcza motywy, które kazały im pozostać. Zostali, ze względu na chorych rodziców, którzy nie chcieli wyjeżdżać, a którymi trzeba było się zajmować. Zostali ponieważ nie miałby kto opiekować się grobami dziadków. Zostali bo wierzyli, że Polska jeszcze wróci na te tereny. W końcu zostali bo tam była ich ziemia, ojcowizna, z którą czuli się związani.
Bardzo ciekawe były również wspomnienia z okresu powojennego. Powtarzały się opowieści o pracy ponad siły w kołchozach, gdzie przez wiele miesięcy nie wypłacano pensji i jedynym środkiem utrzymania był przydomowy ogródek i kilka kur. O pracy w fabrykach, w których od dyrektora po stróża nocnego nikt nie był uczciwy a tzw "wspólne dobro" było permanentnie rozkradane. O potajemnych chrztach i pierwszych komuniach, do których prowadzili dzieci z obawą aby ktoś nieżyczliwy nie doniósł władzom. O walce o kościół, który sowieci próbowali zamknąć. I wiele, wiele innych składających się na historię naszego kraju, która wciąż zwłaszcza w odniesieniu do tych terenów domaga się opracowania i pogłębienia. Dokładnie tak samo jak domagają się tego losy szczątków odnalezione w lipcu w głębockiej cerkwi.
Konrad Pruszyński
Źródło: "Expatria.pl"
|
|
Nie ponosimy odpowiedzialności za treść komentarzy
Moi przodkowie są z Ziabek koło Prozoroki.
mój e-mail: sylwek75@poczta.onet.pl
|
|
|