Sylwester Ołdak

LINKI
SONDAŻ
Czy lubisz nieść pomoc dzieciom?
tak, bardzo
czasami
umiarkowanie
raczej rzadko
nie lubie
Strona główna › Pomoc dzieciom
Środa,   16 Marca 2016

Pomoc dla domu dziecka w Mariupolu

Dom dziecka “Centrum Opieki” w Mariupolu to placówka ze wszech miar wyjątkowa. Myślę, że wyjątkowa nie tylko jak na standardy ukraińskie czy polskie ale i ogólnie europejskie. Jej wyjątkowość przejawia się na wiele sposobów, od kadry pedagogicznej, przez osiągnięcia wychowanków, atmosferę w placówce, aż po zasady na których oparto jego funkcjonowanie.

Dom dziecka - "Centrum Opieki" w Mariupolu.
Fot. Archiwum
Ale zacznijmy od początku. O wyjątkowym domu dziecka z Mariupola dowiedziałem się będąc na wschodzie Ukrainy w 2015 roku. Najpierw dzięki kijowskiej Fundacji Krona poznałem kilku podopiecznych tego Centrum, a niedługo później w trakcie jednego z wyjazdów na wschód trafiłem tam już bezpośrednio.

Pierwsze wrażenie – nie jest najprzyjemniejsze. Sam dom położony jest na osiedlu z lat 70-tych pomiędzy wysokimi blokami, z których jeden od kilkunastu lat jest w ciągłej budowie i straszy gołym szkieletem. Budynek centrum opieki też nie prezentuje się jakoś szczególnie wyjątkowo. Dwupiętrowy i dość rozległy, przypomina szkołę podstawową budowaną w latach 70-tych. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego – podobnych domów na Ukrainie widziałem wiele. Nie w architekturze tkwi jego szczególność. Tę różnicę poczułem natychmiast po przekroczeniu progu ośrodka. Pierwsze co mnie uderzyło to radosna atmosfera. Personel chodzi uśmiechnięty i uprzejmy, dzieci też wesołe, nie przemykają pod ścianami jak w innych znanych mi placówkach tylko same z siebie podchodzą do obcych, witając się bez lęku czy zawstydzenia. Wychowawców traktują z szacunkiem ale bez dystansu - przytulają się, zagadują, śmieją. Pomimo iż jestem cudzoziemcem i pojawiłem się niemal bez zapowiedzi oprowadzono mnie po całym domu. Zwiedziłem go od piwnic po strych słuchając o historii ośrodka, jego podopiecznych i wychowankach.

Dzieci w domu dziecka w Mariupolu.
Fot. Archiwum
A więc od początku - dom istnieje już 17 lat. Założyła go Ludmiła Lazarenko – społecznik z Mariupola. To ona stworzyła ten ośrodek, ona jest jest jego główną siłą napędową i ona nadała mu ten niepowtarzalny charakter. Co różni ten dom od innych? Po pierwsze otóż na Ukrainie praktycznie nie ma domów dziecka w których żyją dzieci od noworodków do 18 roku życia. Zazwyczaj w takich placówkach trzyma się dzieci w jakimś przedziale wiekowym. Przysparza to problemów zwłaszcza rodzeństwom. Po osiągnięciu określonego wieku taki brat, czy siostra jest zabierany z domu dziecka w którym żył do tej pory i przerzucany po uważaniu. Może być, że trafi na drugi koniec Ukrainy. Dla pozostałego rodzeństwa taka rozłąka to prawdziwy dramat – to jak powtórna utrata rodziny. W mariupolskim Centrum Opieki zdali sobie sprawę, że dla tych dzieci - rodzeństwo to często jedyni bliscy, których posiadają a taka przymusowa rozłąka to kolejny traumatyczny epizod w ich życiu. Dlatego dzieci, które trafią do domu dziecka zostają w nim aż do osiągnięcia pełnoletności. A i później nie tracą kontaktu z ośrodkiem. Dyrektor Lazarenko udało się kupić na rzecz opuszczających placówkę dzieci dwa mieszkania w Mariupolu, w których wychowankowie mogą uczyć się stawiać swoje pierwsze dorosłe, samodzielne kroki nie tracąc przy tym kontaktu z przyjaciółmi czy rodzeństwem, które pozostało w domu dziecka.

Ta pierwsza wizyta wywarła na mnie duże wrażenie. Tak jak i na Maćku Mongirdzie z Lambre Foundation, z którym wspólnie wizytowaliśmy sierociniec. Na odjezdnym dzieci dla nas zaśpiewały, obdarowały wykonanymi przez siebie dziełami plastyczymi i poprosiły o ponowną wizytę. Do następnej przygotowałem się już lepiej. Przede wszystkim powiedziałem o tej wspaniałej placówce przyjaciołom Expatrii. Zebraliśmy pieniądze, zebraliśmy środki chemiczne i czystościowe. Tym razem udało mi się spotkać z samą dyrektor Ludmiłą Lazarenko. Opowiedziała o sukcesach wychowawczych ośrodka. O dzieciach, które opuściły dom a teraz są ekonomistami, kapitanami floty, informatykami. O szczęśliwych adopcjach (dom ma bardzo duży odsetek adopcji zagranicznych), w końcu o małym Dimie, którego razem z Maciejem Mongirdem usiłowaliśmy ściągnąć do Polski na operację kardiologiczną, a który pomimo poważnej wady serca znalazł amerykańską rodzinę która go usynowi i sfinansuje operację w USA.

Ira - chora dziewczynka z domu dziecka w Mariupolu.
Fot. Archiwum
Tym razem to pani dyrektor oprowadziła po domu dziecka. Okazuje się, że jest to jedyna placówka na Ukrainie w której dzieci nie uczą się na miejscu tylko chodzą do lokalnej szkoły publicznej. Pani Ludmiła pochwaliła się, że jej podopieczni mają nawet lepsze wyniki niż uczęszczające do tej szkoły dzieci z pełnych rodzin. Ale dowiedziałem się też przykrej rzeczy, otóz okazuje się, że ze względu na trwający na Ukrainie konflikt zbrojny do ośrodka wciąż napływają nowi podopieczni. Często chorzy, bez dokumentacji zdrowotnej, która zawieruszyła się w trakcie przenosin z terenów objętych konfliktem. Teraz dzieci jest 150 a w kolejce czekają następne. Niestety w “centrum opieki” w Mariupolu więcej się po prostu nie zmieści. I te, które miałyby być tu przyjęte są odsyłane do innych domów dziecka.

I tym razem młodsze grupy zaimprowizowały występ artystyczny, obdarowały mnie dziełami plastycznymi a doktor Galina zobowiązała się do wykonania dodatkowej dokumentacji medycznej małej Iry, którą chcemy sprowadzić do Polski na kardiologiczną operację.

Źródło:  "Expatria.pl"      
Strona do druku - Strona do druku
Najnowsze informacje z kategorii: "Pomoc dzieciom"
· Rehabilitacja Maksa
· Udana operacja Damianka
· Badania Daniela
· Wózek inwalidzki dla Maksima
· Diagnostyka Wiery



Nie ponosimy odpowiedzialności za treść komentarzy
Szukaj komentarzy | Zarejestruj nicka | Zobacz wszystkie
Komentarzy: (0)



Głównym celem statutowym Expatrii jest pomoc dzieciom ze wschodu. Na naszą pomoc mogą liczyć osoby indywidualne jak i dzieci z domów dziecka. Dlatego jeśli drogi jest Ci los polskich, chorych dzieci z kresów, pamiętaj o przekazaniu 1% podatku na stowarzyszenie pomocy dzieciom - Expatria. Dzięki waszym darowiznom możliwe są: rehabilitacja dzieci, zakup sprzętu medycznego, pomoc chorym dzieciom i leczenie dzieci z krajów byłego ZSSR. Nie bądź obojętny!

Prawa autorskie © Stowarzyszenie Expatria. Wszystkie prawa zastrzeżone. Andrzej Perczyński.
O nas | Kontakt
generowanie strony: 4,3