SONDAŻ
Czy lubisz nieść pomoc dzieciom?
|
|
|
Środa, 11 Czerwca 2008
Dzieci z Bogdanowa czekają na pomoc
W Bogdanowie - malutkiej wiosce położonej w pobliżu Wołożyna na Białorusi - znajduje się pewien szczególny dom. W tym domu mieszka ósemka dzieci w wieku między 3 a 15 lat, którymi opiekują się dwie Polki - pani Helena Dworecka i Teresa Czarniawska. Dzieciaki, nad którymi obie panie roztoczyły opiekę to dzieci ulicy. Rodzice większości z nich nie żyją lub zostali pozbawieni praw rodzicielskich.
 |
|
Fot. Archiwum
|
Niektóre z tych dzieci pani Helena znalazła dosłownie na ulicy, przygarnęła i otoczyła opieką i miłością. Gdyby nie działanie obu mężnych Polek los tych dzieci byłby przypieczętowany. Wystarczy spojrzeć na historię ich życia. Z listów, które pani Helena napisała do naszego stowarzyszenia wyłania się wstrząsający obraz. W ich krótkim życiu spotkało je więcej zła niż można to sobie wyobrazić. Zapoznajcie się z historią dzieci z Bogdanowa i pomóżcie nam zebrać fundusze na ich leczenie.
Mikołaj
Mikołaj ma w tej chwili 7 lat, w domu pani Heleny mieszka od października 2007. Jego mamę - alkoholiczkę - pozbawiono praw rodzicielskich. Ojciec umarł - otruty przez własną żonę. Po śmierci ojca, Mikołaj musiał sam wyżywić własną siostrę - Tatjanę. Sytuacja rodzeństwa była tak zła, że Mikołaj wydobywał trawę spod śniegu żeby nakarmić dziewczynkę. Ten tryb życia zaowocował zapaleniem płuc a brak właściwej opieki spowodował, że chłopiec potrzebował leczenia operacyjnego. Parę dni temu Mikołaj przeszedł bardzo trudną operację usunięcia płuca, która nie do końca się udała. Jego stan jest w tej chwili bardzo ciężki.
Tatjana
Tatjana ma 3.5 roku i jest młodszą siostrą Mikołaja. Według słów pani Heleny - jej brat Mikołaj to największa radość jej życia. Z nim czuje się najlepiej i kiedy nie ma go w pobliżu tęskni za nim i płacze. Dziewczynka nie pamięta ani mamy ani taty. Jest wesołym i pogodnym dzieckiem choć czasami miewa napady lęku. Boi się głównie nieznajomych. Dziewczynce potrzebne są gruntowne badania ponieważ pani Helena nie dysponuje żadnymi danymi medycznymi Tatjanki.
Paulina
Paulinka ma 5 lat. Pochodzi z rodziny alkoholików. Któregoś razu jej matka zamknęła ją na 2 tygodnie w piwnicy w wyniku czego dziewczynka nabawiła się problemów ze wzrokiem - obecnie często trapią ją zapalenia oczu. Największym jednak lękiem napawa dziewczynkę możliwość oddania jej matce. Według Pani Heleny Paulina jest bardzo żywym, wrażliwym i wesołym dzieckiem.
Alesia
Alesia ma 15 lat i pochodzi z samego Bogdanowa. Jej cała rodzina oraz rodzeństwo to alkoholicy. Mama, którą pozbawiono praw rodzicielskich znajduje się w więzieniu. Ojciec nie żyje. Alesia trafiła do domu pani Heleny w wieku 7 lat. Już wtedy dziewczynka nie mieszkała w domu rodzinnym. Uciekła z niego ponieważ rodzice znęcali się nad nią, bili i głodzili ją. Z domu Alesia uciekła do lasu gdzie z gałęzi zbudowała sobie szałas. W takich warunkach, dziewczynka żyła odkąd pamięta. Według słów pani Heleny kiedy Alesia trafiła do jej domu nie miała pojęcia o normalnym życiu. Obie panie musiały od początku uczyć ją podstawowych rzeczy: w jaki sposób należy się myć, jak posługiwać się sztućcami (a nie ręką), jak zakłada się buty (dziewczynka chodziła do tej pory boso). Dziewczynka nie potrafiła nawet nazywać przedmiotów w swoim otoczeniu. Alesia ma odmrożone palce obu rąk i porażenie poalkoholowe, jest zahamowana w rozwoju psychicznym - wielu rzeczy nie potrafi zrozumieć. W szkole uczy się według specjalnego programu.
Denis
Denis ma 10 lat i uczy się w 3 klasie szkoły podstawowej. Chłopiec pochodzi z rodziny alkoholików i jest najstarszym z trojga rodzeństwa. W domu pani Heleny mieszka jeszcze siostra Denisa natomiast najmłodsza siostrzyczka chłopca jest sparaliżowana i przebywa w specjalnym zakładzie. Mama rodzeństwa odbywa obecnie wyrok w białoruskim więzieniu. Każde z trójki dzieci ma innego ojca. Tata Denisa od dawna nie żyje. Chłopiec trafił do domu pani Heleny w wieku 6 lat. Wcześniej, w domu rodzinnym przeżył gehennę. Przez długi czas mieszkał w psiej budzie. Pomimo tego troszczył się o swoje młodsze siostrzyczki. Codziennie chodził do fermy odległej o kilka kilometrów by dostać dzbanek mleka i przynieść go siostrom. Kiedy pani Helena wzięła Denisa do siebie był niedostępny. Z nikim nie rozmawiał, wszystkich się bał, był przygnębiony, często płakał. W szkole nie potrafił nawiązać kontaktu z dziećmi, nie odpowiadał też na pytania nauczycielki. W tej chwili jest o wiele lepiej. Często się śmieje, chętnie rozmawia, odpowiada na pytania i nieżle się uczy.
Aleksandra
Aleksandra to młodsza siostra Denisa. Ma 6 lat. Jej ojca, który jest alkoholikiem pozbawiono praw rodzicielskich. Dziewczynka mieszka u pani Heleny już trzeci rok. Jest bardzo wesoła i kontaktowa. Chętnie rozmawia, wszystkim się interesuje i ma dobrą pamięć. W tym roku rozpocznie naukę w szkole i pójdzie do pierwszej klasy. Ola ma poważne problemy z nerkami - z ich powodu od czasu do czasu musi być hospitalizowana. Pomimo przyjmowania dużej ilości lekarstw białoruscy lekarze nie potrafią jej wyleczyć.
Janek
Janek pochodzi z Rosji, ma 14 lat i chodzi do 8 klasy szkoły podstawowej. Jest najmłodszym dzieckiem z czteroosobowego rodzeństwa. Pani Helena wzięła go do swojego domu gdy chłopiec miał 5.5 roku. Razem z Jankiem w domu pani Heleny zamieszkała jego starsza siostra - Ania. Ojciec chłopca nie żyje, matka to alkoholiczka a jeden z braci jest w więzieniu. Dzieci, ponieważ były z Rosji miały na Białorusi wielkie problemy - pani Helena walczyła o Jasia nawet w moskiewskim sądzie. Obie panie dołożyły wielu starań aby wyrobić im dokumenty, umieścić w szkole i zapewnić opiekę lekarską. Jaś świetnie się uczy. Oprócz zajęć w zwykłej szkole podstawowej uczy się również w szkole muzycznej. Świetnie czyta po polsku i jest ministrantem w kościele. Niestety ma bardzo duże problemy ze zdrowiem. W wieku 2 lat został pobity przez matkę. Znęcał się nad nim również wuj. W wyniku tych wydarzeń ma częste bóle głowy, wrzody żołądka i problemy z kręgosłupem. Aby się z nimi uporać lekarze białoruscy przepisali mu specjalny gorset, który ma nosić przez 5 lat. Chłopiec chodzi w nim dopiero od 1.5 roku.
Mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku wszyscy podopieczni pani Heleny Dworeckiej przyjadą do Polski. Chcemy im zorganizować gruntowne badania, rozpoznać trapiące ich choroby, ustalić sposoby ich leczenia oraz harmonogram kolejnych wizyt w Polsce. Jeżeli chcielilbyście w jakiś sposób ulżyć losowi tych dzieci zgłoście się do naszego stowarzyszenia.
Źródło: "Expatria.pl"
|
|
Nie ponosimy odpowiedzialności za treść komentarzy
|
Słowa uznania |
|
|
|
'~Włodek' o 2009-01-02 10:54:03 |
[ |
Zgłoś |
] |
|
|
Podziwiam wielkie serce oraz ofaiarność Pani Heleny oraz Teresy. Życzę z całego serca, aby Panie znalazły niezbędną pomoc.
Szczęść Bożę !!! |
|